Proaktywność raz jeszcze

    Pewnie moich czytelników nie zdziwi, że jako trener kocham wprost pracować z ludźmi na warsztacie. Gdyby było inaczej, moja praca była by harówką, a nie pasją. Kocham to zajęcie z wielu powodów, między innymi dlatego, że dzięki mojej pracy z uczestnikami szkoleń sama się (oczywiste!) uczę: UWAŻNIEJ obserwować, UWAŻNIEJ słuchać, UWAŻNIEJ dobierać słowa (!) oraz czerpać od tych, którzy do mnie przyszli ich naturalną mądrość.

   Kiedy po raz kolejny trenowałam z ludźmi proaktywność, skłoniło mnie to do przyjrzenia się jeszcze dokładniej temu nawykowi...

   Hmmm. Przed warsztatem uczestnicy mnie pytają: „Jak to jest z tą proaktywnością? Chodzi o aktywne działanie, nieprawdaż? Przecież ja działam cały czas, ale efekty mnie nie zadawalają…”.

   Po warsztacie konstatują: „Aha, więc to tak. Wiem już, gdzie dokonać modyfikacji, wiem, w czym tkwi sekret. WOW”.

   I w tym cała rzecz, którą i ja dobitnie sobie uświadamiam i powtarzam z całą stanowczością: aby nasze starania odniosły skutek, jakiego pragniemy, nie wystarczy po prostu działać, trzeba, kochani, abyśmy PODJĘLI ŚWIADOMY, UKIERUNKOWANY WYSIŁEK, dzięki któremu zaczniemy budować i karmić siebie, ale NIE TYLKO SIEBIE, ale także świat wokół NAS oraz - co ważne - mamy szansę poszerzyć (i wciąż poszerzać) naszą STREFĘ WPŁYWU. Wtedy coraz więcej zależy od nas.

   Sęk w tym, że postawa proaktywna ma szansę nas uczynić prawdziwie skutecznym pod jednym warunkiem: gdy przekujemy ja w nawyk. Bowiem uwewnętrzniony nawyk proaktywności jest niczym innym, jak NADANIEM SOBIE UPRAWNIEŃ DO ZARZĄDZANIA WŁASNYM ŻYCIEM. WOW. Brzmi nieźle, nieprawdaż?:)

   Hmmm. Tylko, jak dojść do takiego punktu zwrotnego?

   Ha, aby do kieliszka nalać szampana, najpierw trzeba wylać "Ruskoje igriskoje", które szampanem nie jest,  czyli ZROBIĆ MIEJSCE DLA NOWEGO.

   Pytasz - jak?

   Otóż, tajemnica tkwi w pozbyciu się pierwotnego odruchu, jakim jest reaktywność, paskudny, zgubny nawyk niweczący nasze relacje, nawyk, który nazywam"destrojer", krzyżujący nasze plany i spychający nas z drogi, którą kroczymy.

   Zatem do pracy, karczujemy reaktywność, sadzimy proaktywność. I czekamy (bynajmniej nie biernie), aż pięknie zakwitnie. Pięknej, dorodnej rośliny Wam i sobie życzę.

  Jeśli masz ochotę popracować ze mną nad swoimi umiejętnościami w zakresie proaktywności, czy też kompetencji społecznych, które pomagając lepiej funkcjonować, pełniej doświadczać życia i być bliżej siebie - zapraszam na coaching. Pierwsza sesja gratis. Przekonasz się, czy to przygoda dla Ciebie.

Komentarze

  1. fajnie że proponujesz darmową konsultację- wielu będzie moglo się przekonać jak fajne jest głębsze przyjrzenie się pewnym sprawom ;) powodzenia przy zbieraniu chętnych <3

    OdpowiedzUsuń
  2. gdzie przyjmujesz ? w Warszawie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, zapraszam, tu znajdzesz kontakt: https://www.facebook.com/coachingdlazmeczonychudawaniem/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesujący wpis :) Będę zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainspirowałas mnie tym wpisem - niby nic, a jednak. Będę tu częstym gościem!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś w tym jest :) Ile czasem sobie muszę natłumaczyć, że akurat ta reakcja, nie będzie dla mnie dobra, więc ją "karczuję" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze uważam, że każdemu z nas przydałaby się taka sesja...

    OdpowiedzUsuń
  8. Świadomy, ukierunkowany wysiłek. To do mnie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czym właściwie jest proaktywność? Jak to rozumieć? Chyba przydałaby mi się ta sesja.

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie nie znałam tego terminu..

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobre nawyki, świadomie ukształtowane to bardzo ważny temat. To one pozwalają osiągnąć nam nową jakość naszego życia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Słuchanie jest ważne

Zmęczona udawaniem